Aplalogia

Blog o początkach chrześcijaństwa

Na początku był judaizm

Opublikowano: 1 grudnia 2022

Siedemdziesiąt pięć lat temu w Qumran, na pustyni judzkiej, zostały odkryte manuskrypty żydowskie pochodzące z przełomu naszych er. Dzisiaj, po wielu latach recepcji tych dokumentów, można śmiało powiedzieć, że było to jedno z najważniejszych odkryć w ciągu ostatnich stuleci. Zmieniło ono całkowicie nasze postrzeganie judaizmu przełomu er, a co za tym idzie, zmieniło także nasze postrzeganie początków chrześcijaństwa. Przyczyniło się także w znacznym stopniu do rozwoju badań nad tymi zagadnieniami. Badania te są ciągle aktywne. Obejmują one sporo różnych zagadnień, wiele teorii i hipotez jest w dalszym ciągu dyskutowanych. Niemniej jednak już dzisiaj da się powiedzieć, że pewne tezy stały się oczywiste i są powszechnie przyjmowane. Chociażby to, że początki chrześcijaństwa są ściśle i nierozerwalnie związane ze schyłkiem judaizmu Drugiej Świątyni. O tym właśnie chciałbym nieco napisać.

Jeden, zróżnicowany świat żydowski

Judaizm pierwszego wieku naszej ery różnił się od tego, który zaczął się kształtować w wiekach następnych. Charakteryzowała go przede wszystkim różnorodność wierzeń i praktyk. Józef Flawiusz, żydowski historyk żyjący w pierwszym wieku, wyróżnia trzy zasadnicze grupy Żydów: faryzeuszy, saduceuszy i esseńczyków. Z całą pewnością można wspomnieć także o innych grupach, takich jak zeloci czy ruchy chrzcielne.

Różnice w pojmowaniu judaizmu pomiędzy tymi grupami były dość znaczne. Bez wchodzenia we wszystkie szczegóły można podać przykład faryzeuszy i saduceuszy. Ci pierwsi byli uważani za grupę dość liberalną. Oprócz Tory kładli mocny nacisk na jej komentarze, które niejako uaktualniały wymagania Prawa w zmieniającej się sytuacji. Saduceuszy z kolei można uważać za grupę bardziej konserwatywną, z zastrzeżeniem, że są to pojęcia z naszej epoki. Byli oni w opozycji do faryzeuszy w wielu kwestiach. Przede wszystkim odrzucali ich komentarze do Prawa. Różnili się z nimi także w kwestii wiary w istnienie aniołów i życia po śmierci. Odrzucali też ideę zmartwychwstania powszechnie akceptowaną przez faryzeuszy.

To, co istotne to fakt, że grupy te wypełniały tę samą przestrzeń. Ta przestrzeń to nie tylko place i ulice miast i miasteczek, ale także jedna Świątynia i liczne synagogi. Była więc to wspólna przestrzeń społeczno-religijna. Bez przesady można powiedzieć, że wspólna przestrzeń i odmienne poglądy oznacza ożywione, a czasami pewnie też gwałtowne, dyskusje. Pomimo tego żadna z tych grup nie była z niej wykluczana. Nikt nikogo nie pozbawiał prawa do bycia Żydem z powodu jego praktyk albo wierzeń. Synagoga była miejscem dość otwartym, zważywszy, że było tam także miejsce dla sympatyków, czyli pogan, którzy wierzyli w Jahwe jako Boga jedynego, ale nie byli obrzezani i nie wypełniali wszystkich nakazów Prawa.

Oczywiście ważne było także to, że ówczesna Palestyna znajdowała się pod okupacją rzymską. Obecność Rzymian, obowiązek płacenia podatku, a w końcu bezpośrednie zarządzanie prowincjami żydowskimi przez przedstawicieli administracji rzymskiej i ich liczne wpadki/prowokacje powodowały konflikty. Sprzyjały one także tworzeniu się i umacnianiu opozycji antyrzymskiej oraz licznym rewoltom motywowanym religijnie.

To w takim judaizmie wyrastał Jezus. Był oczywiście obrzezany i praktykował zasady Tory. Tak, jak wszyscy chodził do synagogi, świętował szabat, Paschę i inne żydowskie święta. Jego spojrzenie na świat i kategorie teologiczne, jakimi się posługiwał, były na wskroś żydowskie. Misja, którą prowadził, działa się w świecie żydowskim. W żadnym z tekstów mówiących o tej misji nie wspomina się, aby Jezus udawał się do wielkich zhellenizowanych miast galilejskich. Każdy kontakt z kimś spoza jego narodu traktowany był jako coś wyjątkowego. W słowach mu przypisywanych trudno jest znaleźć cokolwiek, co wychodziłoby poza judaizm, albo go kwestionowało.

Uczniowie, których Jezus wybrał podczas swojej misji, byli Żydami tak samo, jak on. Po jego śmierci najważniejszą wspólnotą była wspólnota jerozolimska z jego bratem Jakubem na czele. Tradycja wybrania Dwunastu uczniów, którą przekazują nam Ewangelie, ma swoje źródło i głębokie znaczenie w judaizmie. Nawiązuje do Dwunastu pokoleń Izraela, stając się symbolem jego odnowy.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że pierwsze pisma chrześcijańskie: listy pawłowe i Ewangelie miały charakter typowo żydowski. Ich autorzy obficie cytują i korzystają z Tory, Proroków i Psalmów — pism żydowskich. To, jak jest określany i rozumiany w nich Jezus, oraz to, co robił, ma głębokie odniesienie do judaizmu i staje się zrozumiałe w jego kontekście.

Myślę, że najlepsze podsumowanie tego, kim byli pierwsi chrześcijanie, daje francuski historyk Simon C. Mimounim nazywając ich Żydami chrześcijańskimi:

Przed 70 rokiem — i w pewnym stopniu do około 135 roku — można więc uznać, że istnieli między innymi Żydzi chrześcijańscy, tak jak istnieli Żydzi saduceusze, Żydzi faryzeusze i Żydzi esseńscy. Wokół tych chrześcijańskich Żydów, jak zresztą wokół większości innych prądów żydowskich, grawitują, jak widzieliśmy, prozelici i sympatycy, którzy są pochodzenia pogańskiego. Innymi słowy, poganie, których Paweł pozyskał do wiary w mesjaństwo Jezusa, byli tylko prozelitami i sympatykami judaizmu, a nie jeszcze chrześcijanami w takim sensie, jaki to wyznanie przyjęło pod koniec pierwszego wieku. (Simon C. Mimouni, Les Chrétiens d’origine juive dans l’Antiquité, Éditions Albin Michel, 2004, przetłumaczono za pomocą DeepL Translator).

Żyjąc w wielkim i zróżnicowanym świecie żydowskim, Żydzi chrześcijanie wierzyli, że Jezus z Nazaretu — pomimo swojej śmierci na krzyżu — jest obiecanym Mesjaszem, który ma wyzwolić Izraela i oczekiwali jego rychłego powrotu. Mieli też — przynajmniej część spośród nich — znacznie mniejsze wymagania wobec pogańskich sympatyków judaizmu. Traktowali ich jak braci bez wymagania obrzezania. To ich wyróżniało od innych Żydów.

Judaizm rabiniczny i chrześcijaństwo pogańskie

W 66 roku zaczyna się rewolta żydowska przeciwko Rzymianom. Kilka lat później (74 rok) Massada, miejsce zgromadzenia ostatnich buntowników, zostaje zdobyta i tym samym powstanie zostaje zakończone. W trakcie tych wydarzeń Rzymianie oblegali Jerozolimę i ostatecznie w roku 70 ją zdobyli. Miasto zostaje zniszczone, a wraz z nim Druga Świątynia, centrum życia religijnego ówczesnego świata żydowskiego. Wydarzenie to uruchamia proces, który na zawsze zmieni judaizm.

Oczywiście nie można powiedzieć, że jest to jego koniec. Bogactwo różnych sposobów jego praktykowania powodowało, że łatwiej było mu przetrwać. Powstanie przeciw Rzymianom w żaden sposób nie dotknęło żydowskiej diaspory. Zniszczenie świątyni nie unicestwiło także judaizmu synagogalnego. W niewielkim stopniu dotknęło ono też faryzeuszy i chrześcijan, których wierzenia i praktyki nie były zależne od kultu świątynnego. Za to z pejzażu religijnego niemalże całkowicie znikają grupy saduceuszy i esseńczyków.

Obie pozostałe grupy, faryzeusze i chrześcijanie, zaczynają niejako zagospodarowywać powstałą przestrzeń. Polegało to na swoistym narzucaniu swoich praktyk i wierzeń innym. Oczywiście z tego powodu wchodzą ze sobą w konkurencję, która skończy się całkowitym rozejściem się ich dróg. Jeden, zróżnicowany judaizm przestaje istnieć. Pojawiają się za to dwie, odrębne i niechcące mieć ze sobą cokolwiek wspólnego, religie. Z jednej strony powstaje judaizm utworzony przez rabinów wywodzących się z ruchu faryzejskiego i zorganizowany wokół ich idei i praktyk. Z drugiej strony pojawia się chrześcijaństwo zrodzone z pogan, konstruujące się wokół wiary, że to ono jest prawdziwym Izraelem i jednocześnie eliminujące praktyki żydowskie w swoim łonie.

Zarówno rabini, jak i chrześcijanie, organizując swoje religie i narzucając innym własne wierzenia i praktyki, posługują się mechanizmem określania tego, co ortodoksyjne i tego, co heretyckie. Wszystko, co było zgodne z ich wizjami, staje się ortodoksyjne. To zaś, co je przekracza, zaczyna być uznawane za heretyckie i zwalczane na wszelkie sposoby. W ten sposób rabini eliminują wszystkich, którzy podtrzymują idee mesjańskie. Uznają też za heretyckie wierzenia saduceuszy. Chrześcijanie z kolei eliminują wszystkich, którzy zachowują praktyki żydowskie. Budują także swoją chrystologię (rozumienie Jezusa), idąc jedną ścieżką i uznając za heretyckie wszystko to, co od niej nieco odchodzi.

Niechciani (wciąż?) judeo-chrześcijanie

Można dyskutować nad tym, czy wytyczanie jednej ścieżki doktrynalnej i jednego sposobu praktykowania jest dobre, czy złe tzn. czy bardziej pomaga, czy szkodzi. Nie da się jednak ukryć, że ma ono swoje ofiary. Każdemu, kto myślał inaczej niż te dwie dominujące grupy, drzwi do synagogi i kościoła zostały zamknięte. Problem w tym, że w tym wypadku te drzwi zostały zamknięte dla Żydów chrześcijańskich zwanych teraz judeo-chrześcijanami. Ani w synagodze, ani w kościele nie było miejsca dla tych. którzy uznawali Jezusa za Mesjasza i którzy w dalszym ciągu praktykowali Torę.

Dla rabinów byli oni nie do przyjęcia, ponieważ trwali przy swojej wierze w mesjaństwo Jezusa. To zaś nie mieściło się w nowo ukształtowanej tożsamości żydowskiej. Byli więc zbyt chrześcijańscy. Dla chrześcijan z kolei byli nie do zaakceptowania, ponieważ trwali cały czas przy praktykach żydowskich. To zaś niebezpiecznie zbliżało ich do Żydów i nie mieściło się w tożsamości chrześcijańskiej. Chrześcijanie uznali te praktyki za zdeaktualizowane i zastąpili je własnymi, doskonalszymi.

To odrzucenie judeo-chrześcijan nie stało się w jednym momencie. Działo się ono poprzez wieki. W niektórych miejscach dokonało się szybciej, w innych trwało zdecydowanie dłużej. Jednym z jego świadectw jest dyskusja prowadzona przez Hieronima ze Strydonu z Augustynem z Hippony z początku piątego wieku. Hieronim tak pisze w jednym ze swoich listów:

Jeszcze dzisiaj po wszystkich synagogach Wschodu jest rozpowszechniona wśród Żydów herezja mineów zwanych nazarejczykami, potępiana dotąd przez faryzeuszów. Wierzą oni w Chrystusa, Syna Bożego, narodzonego z Maryi Dziewicy; wierzą, że był umęczony pod Ponckim Piłatem i zmartwychwstał; w to i my wierzymy; lecz nazarejczycy chcą być równocześnie Żydami i chrześcijanami, a nie są ani jednymi, ani drugimi. […] Jeżeli zaś koniecznie mamy przyjmować Żydów z ich zakonnymi przepisami i wolno im będzie zachowywać w kościołach Chrystusa to, co uprawiali w synagogach szatana, to – powiem, co myślę – nie oni staną się chrześcijanami, ale nas zrobią Żydami. (Hieronim ze Strydonu, Listy, tom 3, WAM 2011, s. 209-210, list 112 punkt 13.)

Dla Hieronima fakt, że judeo-chrześcijanie (zwani tutaj nazarejczykami) wierzą w taki sam sposób jak pozostali chrześcijanie, akceptując to, co zostało ustalone na soborze w Nicei (325), nic nie zmienia. Można wierzyć, jak się chce, ale praktykowanie Tory sprawia, że nie jest się chrześcijaninem!

Problem w tym, że ustalenie tego rodzaju ram ortodoksyjnych powoduje, że Jezus z Nazaretu, a także uczniowie, których sam wybrał i ci, którzy uwierzyli ich przekazowi, nie mieszczą się w nich. Oddalanie się od judaizmu, a nawet traktowanie go jako czegoś wrogiego czy niezgodnego z chrześcijaństwem sprawia, że oddalamy się od Jezusa, kontekstu jego życia i misji. Utrudnia też rozumienie pierwszych pism chrześcijańskich: listów Pawłowych i Ewangelii. Były one pisane właśnie w kontekście żydowskim, a ich adresatami byli praktykujący Żydzi wierzący w mesjaństwo Jezusa oraz poganie funkcjonujący w kontekście żydowskim. Zapominanie o tym, czy też zaprzeczanie temu, powoduje, że pisma te przestają być interpretowane zgodnie z zamiarem ich autorów.

Konsekwencje, czyli krótkie zakończenie

Czy odkrycia dotyczące początków chrześcijaństwa — tak fascynujące z historycznego punktu widzenia — mogą w czymś pomóc dzisiejszemu chrześcijaństwu? Niewątpliwie zyskuje na nich egzegeza. Odzyskanie Jezusa czy Pawła jako głęboko wierzących i zanurzonych w tradycję Żydów z całą pewnością sprzyja lepszemu rozumieniu pism, które pierwsi chrześcijanie po sobie pozostawili. Dotyczy to zarówno tych, które zostały uznane za kanoniczne, jak i tych, które do kanonu nie weszły. Dzięki temu Jezus z Nazaretu przestaje być postacią uniwersalną jak jakiś mityczny bohater żyjący poza czasem.

To odkrycie kontekstu życiowego Jezusa z Nazaretu, jego świata i jego religii, stawia nas także wobec pytania o zerwaną relację między chrześcijaństwem i judaizmem. Rzecz jest o tyle ciekawa, że to pytanie postawione jest jednocześnie obu stronom. Staje przed nim zarówno współczesne chrześcijaństwo, jak i współczesny judaizm. Historia pokazuje, że ten rozwód — którego jesteśmy świadkami od wieków — nie jest od zawsze. Nie zrodził się on ani w czasach Jezusa z Nazaretu, ani nawet po jego odejściu. Nie był zaplanowany w jego misji. Nie wynikał też z działalności Pawła z Tarsu.

Dzisiaj wiemy, że — pomimo dzielących ich różnic — chrześcijanie i faryzeusze współegzystowali razem w jednej, wielkiej i różnorodnej tradycji religijnej. Działo się to przez dziesięciolecia, a w niektórych miejscach nawet przez wieki. Rozejście się ich dróg wynikało z wyborów, jakie podejmowali po roku 70, a nie z konieczności. Tak więc, bycie Żydem i chrześcijaninem jednocześnie nie jest niemożliwe. Nie jest też wymysłem jakiegoś umysłu rozpatrującego wszystkie teoretyczne możliwości. To stan pierwotny. Z niego dopiero narodziło się to, co jest dzisiaj. Trudno stwierdzić, czy będzie miało to jakikolwiek wpływ na obie, od zawsze podzielone religie, czy pomoże to w jakimkolwiek zbliżeniu. To, co wydaje mi się pewne, to to, że warto o tym mówić.

← Powrót do strony głównej

Komentarze

(pozostanie ukryty)

Twoje dane osobowe służą jedynie identyfikacji i udzieleniu ewentualnej odpowiedzi. Autor strony zobowiązuje się do nieprzekazywania ich osobom trzecim.